WIECZORNICE POWSIŃSKIE
W mojej pamięci na zawsze pozostaną dni, zwane przez naszą Mamę świętymi wieczorami, czyli okres od Świąt Bożego Narodzenia do Trzech Króli i nieco dalej… Były to czasy dość srogich zim, wolne od ciężkich domowych prac, a więc stosowne na wielopokoleniowe, rodzinne i sąsiedzkie spotkania. Nie było telewizorów, a posiadacze radia lampowego chlubili się tym nabytkiem, bowiem jedynymi, powszechnymi przekaźnikami informacji były wówczas głośniki radiowęzłowe zw. „kołchoźnikami” lub „toczkami”. Aby unikać wszechobecnej indoktrynacji, ludzie organizowali życie na swój własny sposób. Gromadzili się w najcieplejszym miejscu domu, czyli w kuchni. Przy trzaskających w ogniu polanach drewna i melodii/szumie czajnika stojącego na rozgrzanym blacie, snuli opowieści przekazywane z pokolenia na pokolenie. Dotyczyły one m.in.: wydarzeń historycznych, rodzinnych tradycji i obyczajów, anegdot, legend, a także pokutujących zabobonów. Kobiety robiły na drutach, haftowały, nieraz darły pierze lub przędły na kołowrotkach. Nie brakowało przy tym dobrego drożdżowego placka, śpiewu kolęd i innych znanych pieśni oraz tańca, jak znalazł się muzykant. Jak nie było harmonii czy skrzypiec, to wystarczały organki i zwykłe grzebienie z kawałkami pergaminu. Piękny to czas, choć niebogaty ale przepełniony dziecięcą beztroską, wynikającą z poczucia bezpieczeństwa wśród tylu krewnych i znajomych. Tu powstawały nowe przyśpiewki oraz zabawne pomysły na zapustowe figle i korowody!
Jakże odległe to czasy, ale niezapominane np. przez Centrum Kultury Wilanów oraz wielu „zapaleńców”, skupionych w pracowniach tej kulturotwórczej placówki, jak i przez licznych uczestników, a raczej miłośników bogatej polskiej tradycji. Dlatego styczeń 2017r. w Domu Sióstr Felicjanek i w powsińskiej Starej Plebani, obfitował w wieczornice.
Pierwsza z nich to „Pierzawka”. Darcie pierza odbyło się 9 stycznia z Zespołem Śpiewaczym „Gołcunecki” z Gałek Rusinowskich (powiat przysuski) i kapelą Braci Pańczaków. Ze wspólnie dartych piór powstała poduszeczka, która zostanie wręczona podczas powsińskich dożynek, pierwszemu urodzonemu w 2017 r. mieszkańcowi Wilanowa. W dniu 16 stycznia gościliśmy Chór Pieśni i Tańca „Wasiloczki” z Bielska Podlaskiego, który w swoim programie pt. „Przed wyjazdem do ślubu”, przedstawił (w języku białoruskim), zwyczaje, obrzędy i pieśni Białorusinów Podlasia, wykonywane w domu tuż przed wyjazdem panny młodej do ślubu. Dało się zauważyć, że panna młoda nie była zadowolona (płakała) z przyszłego o wiele lat starszego ale bogatego męża, wybranego dla niej przez swatów i rodziców. „Cieszyńskie czepiny” odbyły się 23 stycznia w wykonaniu Zespołu Regionalnego „Strumień”. Ten znany ludom słowiańskim weselny obrzęd, przybliżył nam symboliczne przejście panny młodej ze stanu panieńskiego w stan zamężny. Towarzyszyły temu śpiewy i różne zabawy oraz zmiana nakrycia głowy. W miejsce wianka włożono jej na głowę czepiec, jaki od tej pory, nosiły już tylko mężatki.
Wieczornice Powsińskie rozpoczynano o godz. 18.30, a ich przyjezdni uczestnicy z ledwością zdążali na ostatnie autobusy. Nie dlatego, że same obrzędy tak długo trwały ale wskutek tego, że potem wszyscy się świetnie bawili, jak na karnawał przystało. Kapele grały skoczne kawałki rwące nogi do tańca. Nie brakowało przy tym przyśpiewek (zw. wyrywasami), pieśni nabożnych, obrzędowych oraz tradycyjnego jadła.
Teresa Gałczyńska
Prezentowany artykuł będzie opublikowany w marcowych „Wiadomościach Powsińskich”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz